Aresztowania działaczy Solidarności

5/5 - (4 votes)

Funkcjonariusze MO pełniący służbę patrolową w dniu 12 października 1985 roku w pobliżu punktów wyborczych na osiedlu Karczówka w Kielcach, mieli zauważyć plakaty anty-wyborcze, a po pewnym krótkim okresie czasu zobaczyli dwóch mężczyzn, którzy rozbiegli się na ich widok.

Funkcjonariusze ruszyli w pościg, do którego przyłączył się funkcjonariusz SB Stanisław Wójcik. Pościg, w trakcie którego użyto broni palnej, okazał się skuteczny, zatrzymano bowiem Mariana Trzpiota, 34-letniego technika mechanika zatrudnionego w Kieleckiej Fabryce Pomp – wcześniej nie karanego. Pobitego dotkliwie przewieziono na komisariat. Ponieważ nie znaleziono przy nim żadnych materiałów obciążających, a on odmawiał przyznania się do winy, przedstawiono mu więc zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy MO, czyli art. 234 § 1 kk,[1] co było zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Upieczono w ten sposób dwie pieczenie przy jednym ogniu, tak bowiem tłumaczono obrażenia na ciele zatrzymanego. W czasie rozprawy sądowej, świadkami oskarżenia byli funkcjonariusze, którzy dokonali zatrzymania. Ich zeznania różniły się jednak od siebie. Każdy postawił swoją, zupełnie odmienną wersję zdarzeń. Zeznali, że oskarżony schwytany został, gdy przeskakiwał przez płot i stąd właściwie te obrażenia. Na kolejnej rozprawie w dniu 29 stycznia 1986 roku zeznawał funkcjonariusz SB Stanisław Wójcik, który przedstawił jeszcze inną wersję. Prokurator zażądał 3 lat pozbawienia wolności. Adwokat oskarżonego E. Rzepka, uwypuklając rażące jego zdaniem sprzeczności w zeznaniach i uznając materiał dowodowy za wątpliwej jakości, zażądał uniewinnienia Mariana Trzpiota.

Sąd Rejonowy w Kielcach, pod przewodnictwem sędziego Zarzyckiego, skazał M. Trzpiota na karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniem na 4 lata i 200 tysięcy złotych grzywny. Sędzia w trakcie procesu tłumaczył publiczności, że jest to proces typowo kryminalny, natomiast funkcjonariusze SB mieli za złe niektórym przesłuchiwanym przez siebie osobom uczestnictwo w procesach politycznych.[2]

W innym procesie przed Sądem Rejonowym w Kielcach 7 lutego 1986 roku rozpoczęła się sprawa, która dotyczyła posiadania ulotek nawołujących do bojkotu wyborów do rad narodowych w roku 1984. Składowi orzekającemu przewodniczył sędzia K. Marcinkowski, w skład wchodzili ponadto J. Kwa-śniewski i A. Mucha. Prokurator Hajdenracki z Prokuratury Rejonowej oskarżał w tym procesie Zdzisława Zająca z art. 282 § 1 k.k., żądając dla niego kary 1,5 roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na 4 lata oraz na 90 tysięcy grzywny. Z. Zając nie przyznał się do winy, twierdząc, że paczek, które ktoś dał mu na przechowanie nie rozpakowywał, więc nie mógł wiedzieć, co się w nich znajduje. Obrońca Z. Ujazdowski wniósł o uniewinnienie z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu. Ostatecznie jednak sąd skazał Z. Zająca na 1 rok pozbawienia wolności z zawieszeniem na 4 lata oraz na 100 tysięcy grzywny. Karę pozbawienia wolności oskarżony zaliczył przebywając w areszcie w czasie trwania procesu.[3]


[1] „Kto dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej lub innego organu powołanego do ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego, w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.” Kodeks Karny op. cit., s.80.

[2] Prawo i Bezprawie, 1986, nr 1, s.11; „Tygodnik Mazowsze”, 1986, nr 157, s.3; Pismo ulotne: Meldunek Parafii Rzymskokatolickiej Przemienienia Pańskiego w Kielcach; Relacja E. Rzepki w zbiorach autora..

[3] Prawo i bezprawie, 1986, nr 1, s.11.

Dodaj komentarz